Dlaczego warto zbierać nakrętki?
O akcji zbierania plastikowych nakrętek słyszał niemal każdy z nas. Nakrętki zbierają dzieci i dorośli. Pojemniki na tego typu surowiec pojawiły się w przedszkolach i szkołach. W marketach i osiedlowych sklepikach. W urzędach i na recepcjach wielu firm. A nawet na korytarzach ministerstwa. Co jednak sprawiło, że akcja przybrała tak ogromną skalę? I dlaczego właściwie warto zbierać nakrętki?
Jak to wszystko się zaczęło?
Ideę zbierania nakrętek wprowadzili w życie studenci z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. To właśnie kilku młodych ludzi wymyśliło charytatywną zbiórkę. Pieniądze z akcji miały zostać przeznaczone na pomoc dla znajomego. Akcja się powiodła, a idea szybko doczekała się kontynuacji. I tak nakrętkowe szaleństwo ogarnęło praktycznie całą Polskę. Obecnie pomysłodawcy całej idei są koordynatorami przedsięwzięcia i prowadzą oficjalny serwis akcji (zakrętki.info).
Jak to wygląda w praktyce?
Szacuje się, że o akcji zbierania nakrętek słyszał co trzeci Polak. Jednak nie wszyscy do końca zdajemy sobie sprawę z tego, jak cały proces wygląda w praktyce. Co więc dzieje się z nakrętkami, które wrzucamy do pojemników w pracy czy nasze dziecko zanosi do szkoły? Otóż plastikowe nakrętki najpierw trafiają do siedziby fundacji czy stowarzyszenia (o ile nie jest to prywatna akcja). To właśnie tutaj wolontariusze je segregują, ważą i pakują. Następnie nakrętki trafiają do firmy recyklingowej. Fundacje mają najczęściej podpisaną umowę na odbiór surowca prosto z ich magazynów (dzięki temu oszczędzają na transporcie). Firmy recyklingowe należność wpłacają zaś na subkonta osób na rzecz, których prowadzona jest akcja. Po uzbieraniu odpowiedniej kwoty organizacje wykupują potrzebny sprzęt czy opłacają rehabilitację.
Zaś same nakrętki firma recyklingowa przerabia na plastikowy granulat. Z tak powstałego surowca, mogą zaś powstać nowe zakrętki, plastikowe opakowania (np. wiaderka czy pojemniki), rury PCV, a nawet obudowy komputerów.
Dlaczego akurat zakrętki?
Wiele osób zastanawia się, dlaczego akurat akcja zbierania nakrętek tak szybko zdobyła popularność i wciągnęła tysiące Polaków. W końcu na surowiec wtórny można przerobić także makulaturę, aluminiowe puszki, metal i inne materiały. I w końcu, dlaczego nie całe plastikowe butelki tylko nakrętki? Fenomen nakrętek wyjaśnia jeden z pomysłodawców całej akcji, Michał Żukrowski, w wywiadzie udzielonym Joannie Szubieralskiej na łamach portalu Ekolologia.pl („Czy zbieranie zakrętek ma sens? Wywiad z Michałem Żukrowskim”, Ekologia.pl). Wyjaśnia on, że nakrętki są wystarczająco ciężkie, a zarazem poręczne. I są w każdym polskim domu. Zbieranie szkła raczej nie przyjęłoby się ze względu na to, że jest niebezpieczne, metal jest bardzo niewygodny. Puszki zaś raczej się nie kojarzą najlepiej i trudno byłoby wymagać od dzieci w szkole, aby zbierały puszki po piwie. Plastikowe butelki niestety są za tanie. A nakrętki, ze względu na swoją poręczność, stały się prawdziwym strzałem w dziesiątkę.
Bezwartościowe, a jednak cenne
Akcja zbierania nakrętek pozwala uzbierać pieniądze na cele charytatywne. Za kilogram nakrętek fundacje uzyskują w skupach około złotówki. Niby niewiele, ale przecież zbiórki są akcjami zakrojonymi na szeroką skalę. Za kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt nakrętek stowarzyszenia nie kupią wózka inwalidzkiego. Ale, gdy te kilkanaście lub kilkadziesiąt zakrętek wrzuci do pojemników tysiące ludzi pieniądze wystarczą na sfinansowanie takiego zakupu. I tak niepozorne nakrętki, bezwartościowe z pozoru śmieci, przemieniają się w coś, co może uratować życie, czy ułatwić powrót do zdrowia. W coś naprawdę cennego.
Inicjatywa społeczna
Samo zbieranie nakrętek jest korzystne jeszcze z kilku innych powodów. Nie można tutaj pominąć względów ekologicznych. W końcu zamiast trafić na wysypiska przerabiane są one na surowiec wtórny. Warto także zwrócić uwagę na to, że to właśnie dzięki tej akcji naprawdę dużo osób nie wyrzuca do pojemnika ze śmieciami zakręconych butelek. Butelki bez nakrętek zaś nie tylko zajmują mniej miejsca, ale i mogą zostać bez problemu sprasowane w sortowniach.
Zbieranie nakrętek skłania ludzi do zaaranżowania się w inicjatywę społeczną. Odnosi się to również do dzieci w szkołach, które uczą się nie tylko tego, że śmieci warto segregować, ale i oswajają się z myślą, że należy nieść pomoc innym.
Prywatne inicjatywy
Akcje zbierania nakrętek coraz częściej organizują nie tylko fundacje czy rozmaite stowarzyszenia przekazujące pieniądze na cele charytatywne. Coraz częściej także bliscy i znajomi osób niepełnosprawnych potrzebujących drogiej rehabilitacji, leczenia lub specjalistycznego sprzętu, postanawiają zorganizować akcję na własną rękę. Apele pojawiają się więc na profilach w mediach społecznościowych czy na blogach.
Jednym z tego typu przypadków jest historia Michaliny Bartkowiak z Grodziska Wielkopolskiego – 12-miesięcznej dziewczynki walczącej z mukowiscydozą, która potrzebuje kamizelki drenażowej (cena około 25-30 tys. zł.). Założone na portalu Facebook wydarzenie ma skłonić do przyłączenia się do akcji zbierania nakrętek dla dziewczynki osoby prywatne, przedszkola, szkoły, firmy. Za pośrednictwem portalu wszyscy uczestnicy akcji mogą swobodnie kontaktować się z założycielami wydarzenia na profilu.
Podobny sposób dotarcia do szerokiego ogółu i pomocy wybrali również rodzice Magdaleny Adamczak z Belęcina, którzy zbierają pieniądze na urządzenie (asystent kaszlu), które kosztuje ok 27 tyś zł . Zbieranie nakrętek ma szansę powodzenia bowiem tylko wtedy, gdy jest prowadzone na skalę masową.
Magdalena Pytlas
Chcesz pomóc? Kliknij i dowiedz się więcej:
Facebook – Nakrętki dla Michalinki z Grodziska Wielkopolskiego
Facebook – Magdalena Adamczak z Belęcina
siepomaga.pl – Magdalena Adamczak